Komentuj, obserwuj tematy,
Załóż profil w salon24.pl
Mój profil
latason latason
245
BLOG

Po notce@e2rdo - nowe dane mogą potwierdzić ten level

latason latason Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

 
Zainspirowały mnie dane zamieszczone w notce @e2rdo:
 
11.04.2012 23:01 85
opublikowana w: Księga Hańby, Parada Oszustów !, POLONIA, Smoleńsk 10.04.2010, Z dziejów III RP

Prokuratura wkrótce ujawni przełomowy dowód ?

 

Po dwóch latach ale lepiej późno niż wcale.

Prokuratura poinformowała iż w najbliższym (choć nieokreślonym jeszcze) czasie ma być gotowa ekspertyza KIES dotycząca nagrania z Jaka 40. To jeden z najważniejszych dowodów w śledztwie, uzyskany bez pośrednictwa strony rosyjskiej. Nie wiemy kiedy nagrania z Jaka zostały przekazane do badań krakowskiemu Instytutowi. Prokuratura zastrzega iż nie musi się zgodzić na publikację nagrań a jedynie na zapoznanie z dowodem pełnomocników rodzin ofiar.

Jeżeli nie zdarzy się "cud nad taśmą" - możemy spodziewać się przełomu w śledztwie smoleńskim.

Remigiusz Muś - technik pokładowy Jaka 40 wielokrotnie zeznał w Prokuraturze iż po lądowaniu na Siewiernym nasłuchiwał korespondencję innych statków powietrznych ze smoleńską wieżą. Wg Musia kontroler wydał załodze Jaka 40, IŁ-a 76 oraz TU154M dyspozycję zejścia do wysokości nie mniejszej niż pięćdziesiąt metrów.

Członkowie załogi różnią się w ocenie tego co zostało zarejestrowane na kabinowym rejestratorze MN-61. Dowódca załogi Artur Wosztyl mówił o zapisie całego lotu, technik o nagraniu korespondencji IŁ-a.

Remigiusz Muś zeznał iż rozmowę IŁ-a z wieżą nagrał na pokładowy magnetofon. Taśma (a raczej specjalny drut nawinięty w szpulę) o maksymalnej długości zapisu ok. 5 godzin była przesłuchiwana w obecności Musia. Dowód po powrocie Jaka do Polski został natychmiast przekazany Żandarmerii Wojskowej.

- Jest mało prawdopodobne aby Muś pomylił się kilka razy w ocenie tego co słyszał zwłaszcza w sytuacji gdy w jego obecności odtwarzano nagranie.

- Jeżeli na pokładowym magnetofonie zarejestrowano tylko rozmowę IŁ-a z wieżą to i tak jest to przełomowy dowód. Istnieje także techniczna możliwość odzyskania nagrania koprespondencji Jaka z wieżą z katastroficznego rejestratora CVR (mimo nadpisania ścieżki w czasie powrotu do Polski).

- Potwierdzenie się zeznań Remigiusza Musia uwiarygadnia Go jako świadka zeznającego ws korespondencji TU154M z wieżą.

- Udowodnienie faktu wydania przez kontrolera komendy zejścia do wysokości 50m oznacza złamanie  przez niego minimów lotniska.

- Jeżeli na taśmie z Jaka jest komenda wydana dowódcy IŁ-a: "odejście z wysokości nie mniejszej niż 50 metrów" - w sytuacji w której na zapisie korespondencji radiowej stanowiska kierowania lotem z IŁ-em 76 jest zezwolenie "lądowanie dodatkowo (warunkowo), osiem siedemnaście" - oznacza to sfałszowanie przez Rosjan zapisów nagrań z wieży.

Nie jest tak że cyfra "50" mogła zostać mylnie zinterpretowana przez Musia jako "100". Nie jest też tak że któraś z komend nie została zarejestrowana. W zapisie rozmowy IŁ-a z wieżą kontroler nie podawał wysokości decyzji (odejścia na drugi krąg) tylko zypełnie inną, analogiczną komendę zezwalającą na dalsze podejście.

Pojawienie się: "Посадка дополнительно" zamiast "уход на второй круг не менее пиатдзиесиат метров" oznacza wycinanie i edycję całych fragmentów nagrań w celu zmiany ich znaczenia.

Dlaczego Plusnin ryzykował życiem załóg łamiąc przepisy dot. minimów lotniska i czy sfałszowanie przez Rosjan zapisów rejestratorów miało na celu tylko ochronę kontrolerów ? Te pytania są nadal otwarte.

W tej sytuacji nie tylko stenogramy z wieży ale i zapis rejestratora CVR, MARS BM z TU154M utraci status dowodu w śledztwie. Przypomnijmy że wg Musia kontroler wydał także Tupolewowi zgodę na zejście do 50m.

Edmund Klich zbyt łatwo otrzymał nagrania z wieży. Udostępniono je zresztą polskim specjalistom między 17 a 20 kwietnia, taśmy zniknęły ze stanowiska kierowania lotem zaraz po katastrofie.

Bibliografia:

http://fakty.interia.pl/raport/lech-kaczynski-nie-zyje/news/nagrania-z-jaka-40-zostana-udostepnione,1782884

http://niezalezna.pl/22682-tajemnica-czarnej-skrzynki-jaka-40

http://www.gazetapolska.pl/16440-smolensk-prokuratura-ukrywa-dowody

http://smolensk2010.cba.pl/analizy/W_obronie_polskich_lotnikow.pdf

http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/wosztyl-nie-wiem-czy-zabezpieczono-czarne-skrzynki-jaka

http://oleg-tulin.narod2.ru/nazemnii_magnitofon_mn-61/

http://www.tvn24.pl/-1,1663904,0,1,zabraklo-umiejetnosci-mowienia-spadaj,wiadomosc.html

Pilot Jaka oczyszczony z zarzutów:

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Pilot-Jaka-40-ze-Smolenska-oczyszczony-z-zarzutow,wid,13483841,wiadomosc.html

"Głównym zarzutem wobec pilota było podjęcie decyzji o lądowaniu poniżej warunków granicznych - 100 metrów widoczności w pionie" - pytanie kto go do tego skłonił i czy zarzut wobec Wosztyla nie był dowodem na komendę kontrolera ?

-- cd. notki

Dlaczego Remigiusz Muś jest bardziej wiarygodny niż Rosjanie ?:

- Rosjanie zostali wielokrotnie złapani na kłamstwie: poświadczeniu nieprawdy w protokołach sekcji i sfałszowaniu protokołów zeznań kontrolerów.

- Nagranie z Jaka jest jedynym dowodem uzyskanym bez pośrednictwa Rosjan.

- Członek załogi Jaka wielokrotnie (wg. artykułu Gazety Polskiej aż 3 razy) składał zeznania w Prokuraturze Wojskowej. Zeznania zostały ocenione jako kluczowe dla śledztwa.

- Jest materialny dowód potwierdzający zeznania technika pokładowego. Nie mamy sytuacji "słowo przeciwko rosyjskim nagraniom". Remigiusz Muś nie kłamałby świadomie wbrew nagraniu które sam wykonał. No chyba że sam je zmanipulował.

- Świadek słyszał korespondencję załóg Jaka, TU154M, IŁ-a (w czasie dwóch jego podejść) oraz w towarzystwie żandarmów przesłuchał nagranie. Miał zatem kilkukrotną (5-cio krotną) możliwość weryfikacji opisywanych potem faktów.

- Prokuratura dysponuje nagraniem z korespondencji załogi z wieżą odzyskane z pokładowego rejestratora Jaka. Są zatem dwa nagrania: rozmowy IŁ-a z wieżą (2 podejścia) oraz korespondencji Jaka z wieżą.

- Gdyby nagrania zawierały informacje o błędzie polskich pilotów zostałyby od razu wykorzystane do potwierdzenia tezy KBWL LP

- Badanie przez 2 lata nagrania (które było czytelne i było przesłuchiwane zaraz po katastrofie), świadczy o braku politycznej woli jego ujawnienia. Fakt niepostawienia załodze Jaka zarzutów na podstawie rosyjskich stenogramów z wieży może świadczyć o tym iż zapisy z Jaka obciążają bardziej kontrolerów niż pilotów. Taśma z Jaka zaprzecza nagranianiom z wieży i jest dowodem na ich sfałszowanie.

- Jest możliwe że pilot Jaka, Artur Wosztyl zszedł do wysokości 50m zgodnie z zaleceniem kontrolera lecz nie chcąc narażać się na podejrzenie złamania przepisów nie podał tego faktu.

- Taśma była przesłuchiwana w obecności żandarmów. Są zatem inni świadkowie którzy słyszeli nagranie. Remigiusz Muś miał tego świadomość - 3-krotnie potwierdzając swoje zeznania w Prokuraturze Wojskowej.

- Rosjanie nie przekazali do zbadania oryginałów taśm ze stanowiska kierowania lotem. Taśmy z wieży zniknęły od razu po katastrofie, zostały udostępnione polskim specjalistom dopiero tydzień po wypadku.

- Magnetofon P500 nagrywający komunikację na smoleńskiej wieży miał w czasie pracy "awarię" - nie zarejestrował wszystkich ścieżek. Podobną awarię miał magnetowid który z powodu "naderwania się" kabla wizyjnego nie zapisał obrazu z ekranu radiolokatora RSP w czasie naprowadzania TU154M i innych maszyn. Potem Rosjanie mówili że dysponowali nagraniem z magnetowidu lecz nie wiedzą co się z nim stało.

- Rosjanie przejęli polskie rejestratory zaraz po katastrofie a następnie wywieźli je do Moskwy. Polscy specjaliści byli świadkami wykonania kopii CVR dopiero 11 kwietnia. Rejestrator widziany na filmie Wiśniewskiego ok godz. 8:50 został oficjalnie odnaleziony dopiero ... po południu. Kopię z rejestratora MARS BM strona polska dostała dopiero 31 maja 2010 - brakowało na niej 16 sekund nagrania. Rejestrator ATM został przekazany Polsce kilka dni po katastrofie - wbrew temu co twierdzą Rosjanie, mieli oni możliwość odczytania z niego danych. Po katastrofach rosyjskich samolotów wyposażonych w rejestratory ATM, MAK nigdy nie prosił polskiego producenta o odczyt danych.

- Wielokrotne wykonywanie przez Rosjan wadliwych kopii z rejestratora MARS BM (nagranie z kabiny) było celowym działaniem obliczonym na niszczenie oryginalnej taśmy i uniemożliwienie zbadania oryginalności zapisu. Analiza powierzchni nośnika (np. śladów pozostawionych przez skos głowicy) jest bezcelowa w sytuacji w której przy użyciu innych urządzeń wielokrotnie wykonywano kopię z oryginalnej taśmy. Na oryginalną taśmę można było nagrać zmanipulowane nagranie za pomocą urządzenia które wykorzystano potem do sporządzenia kopii.

Przypomnijmy: Polscy eksperci dotknęli się do oryginalnych rejestratorów dopiero 1,5 roku po katastrofie. Wcześniej pracowali na wadliwych kopiach. Potrzeba wykonania aż 4 kopii rejestratora CVR najlepiej świadczy o ich zgodności z oryginałem.

Więcej o rejestratorach i badaniu oryginalności zapisu:

http://e2rdo.salon24.pl/381482,czy-instytut-z-krakowa-potwierdzi-wiarygodnosc-oryginalnej-tasmy

http://e2rdo.salon24.pl/381881,watpliwosci-co-do-autentycznosci-oryginalnej-tasmy-pozostaja

 

No więc zainspirowało do tego stopnia, że nałożyłem te nowe dane, na schemat zaproponowany wcześniej, i zastanawiam się coraz bardziej....

 

 

  • @e2rdo


    Dokładnie o to chodzi moim zdaniem, czy wersja, która wg mnie jest banalna wręcz z punktu widzenia analityki, nie dopełnia tych prawdopodobnych danych...? Z uwagi na fakt, że dziwi mnie to, że
    tego typu sprawy "analitycy" tematu nie rozpatrują?
    Poniżej wcześniejsza notka nawiązująca do tych danych...

    @latason 11.04.2012 01:37 2
    Był zamach - nie było zamachu, a może był tzw. trzeci czynnik..?

    Na wstępie pragnę zastrzec się, że nie zamierzam w tej notce odnosić się do argumentów wskazujących na zorganizowanie zamachu, w rozumieniu zwolenników wersji, którą roboczo będę nazywał wersją "HARD" /w potocznym rozumieniu - "klasyczny" zamach, który musiałby zostać zaplanowany z wielomiesięcznym wyprzedzeniem/. Nie będę również analizował argumentów komisji MAK oraz tzw. komisji Millera /jak również stanowiska Prokuratora Generalnego/, które to instytucje z kolei jakikolwiek zamach wykluczają.

    Motywacja jest prosta - aby wyciągać wiarygodne wnioski, należałoby dysponować odpowiednim zasobem danych, a takim zasobem instytucje państwa polskiego powołane do wyjaśnienia sprawy, do chwili obecnej nie dysponują. Fakt ten, sam w sobie już jest na tyle skandaliczny i obnażający całą słabość struktur państwa, że stanowić może przesłankę do formuowania najbardziej radykalnych hipotez. I to powinni byli przewidzieć ci, którym wystarczał sam "autorytet" tych instytucji do akceptacji ich stanowiska.

    Ponadto, żeby nie było żadnych nieporozumień i żeby rozwiać wątpliwości osób zaangażowanych emocjonalnie po stronie określonego stanowiska - uważam dzałania Zespołu Antoniego Macierewicza, za jak najbardziej pożyteczne dla wyjaśnienia sprawy katastrofy. Mam wielki szacunek dla ludzi poświęcających czas dla wyjaśnienia sprawy, która powinna być z równą determinacją wyjaśniana przez państwo polskie i jego wyspecjalizowane instytucje.

    Analityka, to dziedzina opierająca się na bezemocjonalnym i logicznym zestawianiu określonych przesłanek, celem budowania na ich podstawie wierygodnych hipotez. Zakładać należy wariantowość szeregu wersji oraz prawdopodobieństwo możliwości ich zafunkcjonowania.

    Osobiście nauczony jestem nie przeceniać roli przypadku w porządku zdarzeń. Zwłaszcza w sytuacjach zakładających intencjonalność określonych działań. Jako przykład tego typu myślenia, możemy rozważyć dane z szeregu znanych nam zamachów, gdzie czynnik intencjonalny mieszał się z przypadkiem i odwrotnie. Nie zamierzam pisać elaboratu - dla zobrazowania problemu, wspomnę jedynie "przypadkowo" nieskuteczne zamachy na De Gaulle'a /które okazywały się być politycznymi prowokacjami, inspirowanymi przez francuskie służby specjalne/, jak i nieskuteczny zamach na Hitlera w Wolfschanze k. Gierłoży, gdzie rzeczywisty przypadek odegrał rolę kluczową.

    W analizie zawsze posługuję się metodą zakładającą wariantowanie problematyki w kierunku: od "banału", stopniowo zmierzając ku "wyrafinowaniu". Zadziwiające dla mnie jest, że pomiędzy wykluczaniem intencjonalności zdarzeń pod Smoleńskiem, a założeniem zaistnienia najbardziej wyrafinowanej wersji "HARD", jest praktyczna pustka /co prawda wcześniej pojawiały się wersje o działaniu dezinformacyjnym ze strony rosyjskiego centrum dowodzenia, jednak tłumaczono to chęcią upokorzenia polskiej delegacji - dezorganizacja wizyty/.

    Postaram się ją wypełnić założoną na określonych przesłankach wersją "LIGHT", która uznając intencjonalność zdarzeń /co de facto jest tożsame z definicją zamachu/, uwzględnia analityczny czynnik PRZYPADKU. Uprzedzając krytykę - powyższe nie wyklucza uwzględnienia zastosowania przez ewentualnego sprawcę, wersji "HARD" - planowanego przygotowania określonych działań /jak zaznaczyłem na początku, nie mamy wiarygodnych danych, więc nie będę się do tego odnosił szczegółowo/.

    Punktem wyjścia do wersji "LIGHT", jest zrozumienie słów Aleksandra Litwinienki, wypowiedzianych przed śmiercią w 2006r. Opisał on modus operandi tego typu działań, mogących skutkować poważnymi reperkusjami w wypadku ich ujawnienia. Kluczowe było wskazanie, że nie ma nigdy formalnego zlecenia ze strony "góry" - to wykonawcy odgadują intencje cara - bo tak działa bizantyjski system władzy, gdzie dwór i faworyci toczą nieustanne podjazdy o względy i wpływy....

    Odnośnie przedmiotowej sytuacji, określmy hipotetyczny punkt wyjścia, np. wg stenogramów:

    7.23 - z-ca dow. bazy - my rozumiesz nie wydajemy zakazu startu, on rozumiesz sam leci..
    ( czy to fragment nie odnoszący się aby, do zrozumienia sensu zdarzenia ? - załóżmy, że mógłby on mieć taki sens znaczeniowy: "..sam leci w to gówno, i to na 50 metrów - A "płynąc w political fictions?" dalej... CZY ABY, IŁ-76 NIE SPRAWDZAŁ, CO SIĘ DZIEJE W SYTUACJI podejścia na 50m...? I to mając właściwe dane nt. pogody i pilota innej kategori doświadczenia na tutce...
    - @e2rdo - tak mi się skojarzyło po przeczytaniu pańskiej notki - dop. własny)

    7.24 - A - (niezrozumiałe - Rozumieć? dop. włąsny) wszystkiego nie trzeba.

    7.24 - ił 76 - podwozie wypuszczone

    7,.25.54 - (sytuacja niebezpiecznego podejścia ił 76 - dop. wł.) KL - (niezrozumiałe) job twoj mać... ale jaja; z-ca dow bazy - kuuuurwa (widzialność oceniana poniżej 400 metrów, ił 76 - ocena zniżenia na ok. 50 metrów - dop. wł.)

    Wcześniej następuje zwracający uwagę fakt - o 6.54 - ił 76 otrzymuje informację o słabej widoczności, natomiast 2 minuty później o 6.56 - polski jak 40 otrzymuje info., że jest bezchmurnie, widać 4 km....Wieża podejmuje decyzję o wystawieniu reflektorów - APM z uwagi na gwałtownie pogarszającą się pogodę. Nerwowa atmosfera na wieży, o 7.07- do jak 40 - info, że widoczność 1500 metrów, po minucie info. do ił-76 - widzialność 1000 metrów. Niestandardowo szybka zmiana pogodowa, ladowanie jak-40 "bez zgody wieży, i bez wydania zakazu lądowania?", komentarz po wylądowaniu "mołodiec".

    Po nieudanym podejściu ił-76 i odesłaniu go na lotnisko zapasowe, następuje rozmowa z-cy dow. bazy z oficerem operacyjnym. Rozmowa dotyczy warunków pogodowych i wynikającego z tego nie przyjęcia ił-76 "zabezpieczającego" wizytę. Następnie ma miejsce kluczowa rozmowa, co zostanie zrobione jak przyleci polski tu-154.

    7.39 - nawiązanie kontaktu wieży z operacyjnym w Twerze, przekazanie info., że praktycznie mgła przykryła lotnisko

    7.40 - operacyjny - przekazuje info do centrum

    Informacja o wilgotności 80% - jako wytłumaczenie mgły, zwrotna, że tu-154 wystartował o 7.27.

    7.41 - z-ca dow. bazy sugeruje szukanie zapasowego lotniska /proponuje Wnukowo/

    Rozmowa dotyczy do ilu metrów zniżać próbne podejście Tu - 154

    7.41.28 - operacyjny - tak i ja mówię do minimum lotniska /do 100metrów/, wszystko jedno...

    Opisujący nagrania polski komentator w prezentacji komisji Millera, zwrócił uwagę na ważny element - mineło prawie 30 minut od nieudanego podejścia ił-76...

    7.41.44 - operacyjny - ja do głównego centrum podpowiem...

    Od tego momentu następuje szereg zastanawiających dialogów wieży z rozmaitymi węzłami nadrzędnymi, które sprawiają wrażenie postępujacego chaosu.... lub wyklarowującej się gdzieś pomiędzy centrum dowodzenia w Moskwie, a ekspozyturą FSB na lotnisku Siewiernyj /osoba nieustalonego wyższego oficera FSB, który przebywał na lotnisku/, koncepcji wykorzystania sprzyjającego czynnika przypadku, do sprowokowania sytuacji mogącej skutkować katastrofą lotniczą /o ile zakładamy pewnik przypadkowości warunków pogodowych/...... poza tym, zastrzeżenie: dysponujemy jedynie wyrywkowym materiałem analitycznym, nie posiadamy danych n/t dialogów centrum dowodzenia w Twerze z centrum w Moskwie, danych z ił-76, ewentualnych dialogów prowadzonych przez funkcjonariuszy FSB obecnych na lotnisku itp/

    Proponuję założyć taki oto political fiction /wersja light/: polski samolot jeszcze jest w Warszawie /do 7.27/, kiedy rosyjski Ił-76 prawie się rozbija w Smoleńsku, meldunek idzie do Moskwy - lądowanie w tych warunkach to katastrofa! Myślenie wpływowego, bystrego dworzanina koordynującego wizytę z pozycji Moskwy - "A sprowadzić tam Paljaków zafiksowanych na ten swój Katyń w pizdziec - lądowanie=katastrofa"... Kto zgłosi pretensje, kiedy sami chcieli, a pogoda to czynnik niezależny /pomijając polski bardach i niechęć rządzących w Polszy do ich prezydenta/. My tolko lekko dopomożemy - zmanipulujemy ad hoc komunikaty pogodowe /sama wieża się dziwiła, co za bzdury o warunkach pogodowych nadaje centrala, jaka widoczność.../, gówniany sprzęt naprowadzający dopomoże... a rezydent FSB nakręci kogo trzeba z obsługi sprzętu - przy minimalnym ryzyku wpadki - sukces 9 do 1, że się uda - a jak się uda Car nagrodzi, jak się nie uda - to przecież nie ma ryzyka....

    Dlaczego nigdzie nie znajduję poważnego rozważenia działania ad hoc - to że był powód i była korzyść, to chyba nie podlega dywagacjom. Czy to wersja "opszołomska"? Jakieś argumenty na nie... Jak wspomniałem na wstępie, w analizie podstawowy tzw. trzeci czynnik, to PRZYPADEK.....

    Uogólnienie argumentów za i przeciw odnośnie wersji "Hard":

    1. ARGUMENTY PRZECIW - Mielibyśmy do czynienia z zamachem, który nie ma najprawdopodobniej odpowiednika w odniesieniu do cezury ostatniego stulecia, co samo w sobie stanowi przesłankę negatywną. Ponadto - ilość zaangażowanych w powyższe osób /czytaj potencjalnych świadków/ byłby, jak na skalę ryzyka - niewyobrażalna.
    Skala ryzyka - prezydent i elita polityczno - wojskowa kraju członka NATO i UE,
    Konsekwencje - niemożliwe do oszacowania.
    Uwarunkowania - Rosje jest naturalnym, pierwszym podejrzanym m.in z uwagi na oskarżenia o stosowanie metod terrorystycznych wobec własnych obywateli /sprawa Litwinienki, zamachy bombowe na budynki cywilne - stanowiące pretekst wybuchu II wojny czeczeńskiej/, co zwiększa skalę ryzyka o czynnik sugerujący sprawstwo oraz założenie - "qui bono /geopolityka energetyczna - szlak azjatycki - Gruzja/

    2. ARGUMENTY ZA - Ewidentne, wręcz niewiarygodne spiętrzenie określonych przesłanek :
    - kwestia potraktowania wraku /wg wszelkich kanonów podstawowego dowodu w śledztwie - vide Lockerby/,
    - kwestia zastosowania wszystkich metod w odniesieniu do badań technicznych artefaktów /oryginały skrzynek, kompromitujące różnice w oficjalnych dokumentach komisji polskiej, rosyjskiej, zespołu parlamentarnego itp./
    - zaskakujący splot zdarzeń w otoczeniu katastrofy, stanowiące sferę wymagającą GRUNTOWNEGO wyjaśnienia /i nieważne, że na podstawie NIEPRAWDOPODOBNEGO wręcz założenia, sugerującego zdradę na najwyższych szczeblach władzy - ALE WŁAŚNIE DLATEGO../.

    Nadal wyobraźnia podpowiada mi jednak, że jedynym możliwym wariantem zakłądającym intencjonalność wydarzenia /prosto mówiąc - zamachu/, byłby wariant light.

    Ponadto proszę wziąść pod uwagę, że Rosjanie popełniali rażace błędy w niedawnych, ewidentnie z nimi kojarzonych działaniach - /sprawa Litwinienki, wybuchy w domach mieszkalnych w Moskwie i Bujnaksku -1999r. / - to, że ppłk Putin ma epolety i legitymację KGB czy GRU, nie znaczy, że mamy do czynienia z nadludźmi i nadtechniką.

    Zalecałbym spokój i dystans - ALE PEWNE RZECZY NALEŻY BEZWZGLEDNIE WYJAŚNIĆ BO TEGO WYMAGA NASZ HONOR I SZACUNEK DO SAMYCH SIEBIE - bez tego będziemy przede wszystkim przez samych Rosjan traktowani, jak blad'....

    @e2rdo - po nałożeniu tych danych, które man wrzucił w net, moja wersja light, zaczyna trącić w stronę szachowego wyrafinowania... ale co z tego? Rosjanie mają opracowaną taktykę kozgrywania tego typu spraw, jako elementów globalnej parii, gdzie nasi "przyjaciele", pewne pionki poświęcają... smutna prawda ale takie mogą być ewentualne realia. Co wtedy - jest jedna możliwość, Putin zostaje obalony w Rosji, a wówczas może ktoś tam uznałby za swój interes.... itd. pzdr.
    LATASON 16237 | 14.04.2012 03:52
  • @......

    Ale jaja..! Więc można jednak w logicznym myśleniu odnoszącym się do skali zdarzenia.. pójść w stronę założenia wariantu bardziej "wyrafinowanego"...
    Jakby wariantować dalej w tą stronę, to już blisko do szachowego myślenia, czyli kilka...naście kroków do przodu... /Rosjanie to kraj SZACHISTÓW.. kacapstwa jest w bród, a mimo to szachistów się ceni o wiele wiele bardziej niż u nas, a przecież to są również potencjalnie najlepsi analitycy.... wot paradoks/.
    Zastrzegam się, że to political fictions - więc dystans...
    Ale tak na wszelki wypadek dwa pytania dla specjalistów:
    1- czy przy założeniu znajomości wieloletnich opisów pogodowych, jakie muszą być na każdym lotnisku wojskowym /to jest oczywiste/ - można realistycznie zaplanować /uśrednić dane/, jakie nawilgocenie /ewentualne dopomożenie w tym naturze/ mogłoby wchodzić w grę - jaki osiągnięto by efekt, w jakim okresie czasu, i jakim nakładem sił i środków /ludzie sprzęt/?
    2 - czy istnieją środki chemiczne mogące wywołać podobny efekt - nie "mityczne dmuchawy", ale chemiczna ciecz dająca określony efekt...

    Odpowiedź na te pytania, umożliwia dalsze popłynięcie w political fictions - tym razem z trzema ???
    LATASON 16237 | 14.04.2012 04:18
  • @latason

    No i na koniec - czy wyjątkowe działanie w odniesieniu do standardów "badania" katastrofy - ostentacyjne niszczenie wroku itp /to naprawdę zastanawia?/ - nie kieruje tropów w stronę ślepych korytarzy, coraz bardziej nieprawdopodobnych, a przez to w sumie z założenia trudnych do zaakceptowania... - odwracając uwagę od... no właśnie od czego? Szach mat?
    LATASON 16237 | 14.04.2012 04:25
latason
O mnie latason

"Mój numer to 1125...":) Jestem oldschoolowym prawicowcem w kapturze, lubię dresy adidasa i muzykę Run DMC ;) - skalpuję oszołomów i hipokrytów, nie troluję, tylko walczę z cenzurą i manipulacją... - która promuje proste opinie, bez odniesienia do faktów; analizy bez analizy i nadęte blebelele.. i to w przerwach wieloetapowych zawodów w pluciu jadem. Reprezentuję siebie sam - to partia "NPU". WYP3 - "Niczego to nie zmieni tylko wk...wi, przeciwko Wam realizuję lirykę pełną furii.." :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości